Magdalena Szpunar

skany publikacji::   DJVU PDF
Przy cytowaniu zastosuj nastêpuj¹cy opis bibliograficzny:
Magdalena Szpunar,
Dychotomia vs symbioza - o wzajemnych relacjach pomiêdzy polityk¹ a dziennikarstwem,
M. Szpunar (red.), Media a Polityka, Rzeszów, WSIiZ, 2007, s. 7-12

Dychotomia vs symbioza – o wzajemnych relacjach pomiêdzy polityk¹ a dziennikarstwem

Jak media oddzia³uj¹ na sferê polityki? Czy obie te sfery dzieli spora przepaœæ, czy raczej mo¿na mówiæ o symbiotycznym zwi¹zku pomiêdzy tymi oboma œrodowiskami? Myœlê, ¿e mo¿na odrzuciæ hipotezê o dychotomii obu tych grup i przychyliæ siê do koniecznej ich wspó³pracy. Media, pozornie walcz¹ce z polityk¹, tak naprawdê prowadz¹ z ni¹ pewien rodzaj flirtu. Œwiat polityki jest dla mediów g³ównym Ÿród³em informacji, czego najlepszym dowodem jest w mediach tzw. sezon ogórkowy, gdzie nie odbywaj¹ siê obrady sejmu, kiedy serwisy informacyjne proponuj¹ nam niezwykle ubogie treœciowo newsy. Politycy s¹ skazani na korzystanie z mediów, bowiem tylko dziêki nim mog¹ zaistnieæ politycznie, bêd¹c zaprezentowanym szerszej publicznoœci[1]. Politycy doskonale zdaj¹ sobie z tego sprawê, wiedz¹c, ¿e pokazywanie siê w mediach jest gwarantem sukcesu. Wielu ho³ubi wrêcz zasadê: „nie wa¿ne, jak mówi¹, wa¿ne, ¿e mówi¹”, a swoj¹ popularnoœæ w wielu przypadkach zawdziêcza swojej medialnoœci, zgodnie z zasad¹: „nie istniejesz w mediach – nie istniejesz w ogóle”. W sytuacji „zagro¿enia”, wtedy, gdy mog¹ paœæ niewygodne pytania ze strony dziennikarzy, politycy unikaj¹ ich jak ognia, gdy zaœ chc¹ przekazaæ istotn¹ (najczêœciej wy³¹cznie z partykularnego punktu widzenia) informacjê, dziennikarze staj¹ siê dlañ nieodzowni. Zwo³ani na „gor¹c¹” konferencjê prasow¹ dziennikarze staj¹ siê najwiêkszymi sprzymierzeñcami polityków, ³¹cz¹c ich za poœrednictwem szklanego ekranu z narodem. Doskonale zdaj¹ sobie sprawê z tego, ¿e medialnoœæ jest jedn¹ z najlepszych recept na reelekcjê i wzbudzenie zaufania spo³ecznego. Polityk jest zmuszony korzystaæ z „us³ug” dziennikarza, który oferuje mu szansê pokazania siê. Politycy traktuj¹ dziennikarzy instrumentalnie, chc¹c siê wykreowaæ, wypromowaæ, z drugiej strony zaœ – to dziennikarze traktuj¹ polityków instrumentalnie, gdy¿ stanowi¹ doskona³y materia³ i sprawdzaj¹ siê doskonale w roli „gadaj¹cych g³ów”.

Dziennikarze pe³ni¹ funkcjê kontroli spo³ecznej, której sprawowanie w przypadku spo³eczeñstwa jest utrudnione, a w ka¿dym razie odroczone do czasu kolejnych wyborów. Po okresie cenzury media przestaj¹ pe³niæ funkcjê przekazu „jedynie s³usznej prawdy”, prawd mamy tak wiele, jak wielu dziennikarzy je ukazuj¹cych.

Dziennikarstwo coraz bardziej bliskie jest pracy œledczego, gdzie wa¿niejszy jest sam akt sensacyjnoœci ni¿ rzetelne dotarcie do prawy. Wielu dziennikarzy nie odró¿nia (mniej lub bardziej œwiadomie) odautorskiego, subiektywnego komentarza od „czystej” informacji. Programy nazywane informacyjnymi coraz czêœciej przypominaj¹ ring, gdzie chodzi raczej o uzyskanie wysokich odsetków ogl¹dalnoœci ni¿ przedstawienie wiedzom czy czytelnikom kompetentnych informacji. Jêzyk polityki ulega coraz wiêkszej brutalizacji, co z wielk¹ skwapliwoœci¹ wy³apuj¹ dziennikarze, rz¹dni tanich sensacyjek, które doskonale siê sprzedaj¹.

Najczêœciej wyra¿amy takie s¹dy, jak¹ opiniê „podpowie” nam telewizja. Równie¿ i proces wyborczy - w znacznym stopniu od niej zale¿ny – przebiega pod presj¹ telewizji. Aktorzy polityczni s¹ dzisiaj skazani na u¿ywanie mediów – programy polityczne, oœwiadczenia mog¹ zaistnieæ politycznie tylko wówczas, gdy zostan¹ przekazane przez publicznoœæ œrodków masowego przekazu[2].

Telewizja, niczym demiurg, dostarcza wiadomoœci o œwiecie, a najbardziej znacz¹ce staj¹ siê te, które traktuj¹ o szeroko pojêtym ¿yciu polis[3]. Pomiêdzy mediami a politykami istnieje symbiotyczna wspó³praca. Telewizja warunkuje proces wyborczy, pocz¹wszy od stylu walki o mandat, po efekt koñcowy, czyli wskazanie zwyciêzcy. Jak zauwa¿a Giovanni Sartori , telewizja dzia³a destrukcyjnie, pomija bowiem tzw. poœredników w kszta³towaniu opinii publicznej, likwiduje ró¿norodnoœæ autorytetów, co w praktyce oznacza niemo¿noœæ dokonania autonomicznego wyboru[4].

Mimo i¿ wiêkszoœæ z nas wypiera wp³yw telewizji na decyzje wyborcze[5], poniewa¿ z niechêci¹ przyznajemy, i¿ nasze pogl¹dy polityczne maj¹ jakikolwiek zwi¹zek z wp³ywem telewizji. Wp³yw ten najchêtniej przypisujemy innym osobom, a niechêtnie sobie, przekonuj¹c siebie, ¿e to my sami jesteœmy kreatorami swoich w³asnych pogl¹dów i decyzji. Jak dowodzi Katarzyna Skar¿yñska, mimo zaprzeczenia wp³ywu w sytuacji niepewnoœci niemal automatycznie powielamy zachowania eksponowane w telewizji, tym bardziej, gdy poparte s¹ one opini¹ autorytetu. Najbardziej podatne na „urabianie” przez media s¹ osoby maj¹ce wysok¹ potrzebê orientacji, okreœlan¹ równie¿ jako wskaŸnik ciekawoœci. Potrzeba orientacji jest kreowana poprzez wysokie poczucia zwi¹zku z dan¹ spraw¹ oraz niepewnoœci¹[6]. Wydaje siê wiêc, ¿e polityka i zwi¹zane z ni¹ wybory polityczne s¹ doskona³ym polem do organizowania myœlenia poprzez media. W sytuacji, gdy co drugi Polak nie ma wykrystalizowanych pogl¹dów politycznych[7], si³a mediów w tej kwestii wydaje siê byæ pora¿aj¹ca. Osoby, które polityka nie anga¿uje, to najczêœciej gospodynie domowe, osoby bezrobotne, uczniowie i studenci, nastolatkowi oraz mieszkañcy wsi – osoby takie bêd¹ wiêc najbardziej podatne na wp³yw mediów w tej kwestii.

Wyniki badañ prowadzonych na amerykañskim gruncie dobitnie wskazuj¹ na dominuj¹cy wp³yw telewizji na zachowania wyborcze. A¿ czterech na piêciu Amerykanów przyznaje, ¿e g³osuje w zale¿noœci od tego, co odbiera z ekranu. Mimo ¿e informacje dotycz¹ce polityki zdobywamy z ekranów, kana³y tematyczne poœwiêcone wy³¹cznie informacji politycznej rzadko zdobywaj¹ ponad 1% widowniê, a gazety poœwiêcaj¹ œrednio tylko 4% swojej powierzchni na informacje o charakterze politycznym[8].

Zdaniem Maxwella McCombsa i Donalda Shawa , u dziennikarzy szukamy wskazówek dotycz¹cych tego, na co mamy zwróciæ uwagê, a wa¿nym staje siê to, co media uznaj¹ za wa¿ne[9]. Konsumenci ró¿nego rodzaju przekazów medialnych, czy tego chc¹, czy te¿ nie, podlegaj¹ procesowi uœredniania. Proces ten, wed³ug George’a Gerbnera , polega na „zamazywaniu, stapianiu i odkszta³caniu”[10], bombardowani tymi samymi obrazami i has³ami, nie mamy innego wyjœcia, jak poddaæ siê procesowi homogenizacji. Mimo i¿ czêœæ mediów stara siê ukierunkowywaæ swój profil pod konkretnego odbiorcê, taka segmentacja rzadko kiedy bywa gwarantem wysokiego poziomu prezentowanych treœci. Chodzi raczej o maksymalizowanie krêgu odbiorców. Sta³e ogl¹danie telewizji sprawia, ¿e nasze pogl¹dy polityczne s¹ umiarkowane, a zdaniem G. Gerbnera, wiêkszoœæ odbiorców telenoweli nie akceptuje ekstremizmu politycznego. Politycy doskonale zdaj¹c sobie sprawê z tego, ¿e nale¿y siê kierowaæ zasad¹: „niewa¿ne, jak o tobie mówi¹, wa¿ne, ¿e mówi¹”, wykorzystuj¹c czêsto ka¿d¹ niemal okazje do pokazania siê. Czêsto równie¿ w swoich wyst¹pieniach odnosz¹ siê jedynie do wydarzeñ medialnych, tzn. takich, które dobre prezentuj¹ siê medialne, s¹ poddane procesowi wczeœniejszej selekcji pod k¹tem ich telegenicznoœci, nawet za cenê zmiany ich pierwotnego sensu[11].

Doskonale jest nam wszystkim znany mechanizm mówi¹cy o tym, i¿ najbardziej absurdalne, nieprawdziwe informacje przedstawione w mediach, powtarzane kilkakrotnie, staj¹ siê prawd¹. Media, prezentuj¹c wyniki sonda¿y przedwyborczych danego polityka czy jakieœ partii politycznej, bardzo czêsto wp³ywaj¹ na widza czy czytelnika, sugeruj¹c, wymuszaj¹c niejako na niezdecydowanych – których w naszym spo³eczeñstwie jest zdecydowana wiêkszoœæ – podjêcie takiej decyzji wyborczej, która by³aby poprawna politycznie. Pod terminem „poprawnoœæ polityczna” rozumiem zgodnoœæ z przekonaniami ogó³u, tj. s¹siadów, krewnych, znajomych, ale tak¿e osób wystêpuj¹cych w radiu czy telewizji, tzw. osób znacz¹cych. Bardzo czêsto owe autorytety s¹ sztucznie wykreowane i maj¹ na celu tylko i wy³¹cznie windowanie poparcia dla danego kandydata czy partii[12]. Kandydaci, którzy maj¹ lepszy wizerunek medialny, maj¹ poparcie autorytetów, s¹ postrzegani jako kandydaci ludzi wykszta³conych i m¹drych. Z regu³y otrzymuj¹ oni wiêksze poparcie w sonda¿u ni¿ w rzeczywistoœci, a wyborcy faktyczny g³os oddaj¹ potem na kandydata, którego wstydzili siê poprzeæ w sonda¿u[13]. Telewizja z pewnoœci¹ ma swoje medialne polityczne gwiazdy, które ho³ubi, choæ oczywiœcie t³umaczenie, ¿e „produkt” siê nie sprzeda³, bo by³ s³abo wypromowany medialne, dzisiaj siê nie sprawdza – z³y produkt po prostu siê nie sprzedaje, nawet wtedy, gdy odpowiednio go opakujemy[14]. Jeœli nawet wyborcy dokonaj¹ nietrafnej transakcji kupna-sprzeda¿y, wadliwy produkt w postaci kiepskiego polityka, kolejne wybory s¹ doskona³ym czasem na z³o¿enie reklamacji na polityka „z defektem”.

Oddaj¹c do Pañstwa r¹k niniejsz¹ pozycjê ¿ywimy g³êbok¹ nadziejê, ¿e doczekamy chwili, gdy o naszych politykach wreszcie bêd¹ mo¿na powiedzieæ, ¿e maj¹ twarze, a nie „gêby”. Zaprezentowane w publikacji teksty stanowi¹ pok³osie odbytej z inicjatywy prof. dr hab. Jerzego Ch³opeckiego konferencji „Media a Polityka”, któremu za ogromne wsparcie naukowe i organizacyjne pragnê gor¹co podziêkowaæ w imieniu organizatorów. ¯ywimy g³êbok¹ nadziejê, ¿e organizowane przez Katedrê Dziennikarstwa i Komunikacji Spo³ecznej konferencje stan¹ siê istotnym wydarzeniem w polskim œrodowisku medioznawczym.

Magdalena Szpunar

serwis umo¿liwiaj¹cy profesjonalne przygotowanie ankiet:: eBadania.pl